piątek, 18 lutego 2011

Herb 330 - wrażenia

Po pierwszym Herbie kupiłem jeszcze 3 (2 czarne i 1 bordowe), 2 dla dzieci i jeszcze jedno dla siebie. Rozrzut jest ogromny (kolejne kupiłem w innym sklepie więc zapewne są z innej partii). Do tej pory pisze jeszcze jedno, którego używa moja córka. I jest to egzemplarz, który od początku pisał najbardziej mokro. Napełnione fioletowym Pelikanem pisze bez problemów i startuje bez rozpisywania. A słyszałem, że fioletowe atramenty mogą być wybredne...
Niestety pozostałe pióra nie sprawdziły się. Do podstawowych wad zaliczyłbym:


  • problemy ze startem, trzeba je rozpisać, czasem upuścić kroplę atramentu

  • skrobanie

  • samoistne upuszczanie atramentu, nawet podczas pisania (nie mówiąc już o tym co dzieje się kiedy lekko strzepniemy piórem)

  • bardzo delikatna budowa - w pierwszym piórze (zielonym) pękł korpus kiedy mój syn próbował je zakręcić, w innym rozpadla się nakrywka

Zatem kupno takiego pióra to loteria i mimo niskiej ceny trzeba sprawdzić kilka egzemplarzy by trafić na jedno działające. Ale jeśli nam się poszczęści to jest to bardzo wygodne w pisaniu pióro. Mimo iż jest małe i lekkie, a ja mam naprawdę dość spore dłonie.
Jest jeszcze jeden aspekt - praktycznie niemożliwe jest napełnienie go w 100%, a bardzo często atrament po prostu wyparowuje w 2-3 dni. Dlatego dobrze mieć jakiś zapas bo noszenie ze sobą kałamarza jest chyba trochę niewygodne.

1 komentarz: