piątek, 3 grudnia 2010
Pióro Herb 330
Ale.. ostatnio zafascynował mnie temat wieczych piór. Prawie od zawsze piszę piórem i zawsze lubiłem ładne pióra, ale teraz to przybiera formę obsesji (jak zwykle w przypadku kiedy coś mnie zainteresuje). Wczoraj kupiłem sobie tanie chińskie pióro Herb 330. Mówi się, że Herb to podróbka Hero (które są podróbkami Parkera). Coś w tym musi być bo pióro wygląda jakby było zrobione w garażu. Ale pisze bardzo ładnie, cieniutką linią (stalówka chyba EF), dużo cieniej i bardziej sucho niż mój Rotring SKYNN czy Parker Vector. Niestety trochę skrobie, ale może się wyrobi. W planach mam Hero 616 więc kiedy je kupię porównam czym różni się podróbka od podróbki podróbki :)
wtorek, 2 listopada 2010
Płow
Po raz pierwszy usłyszałem o nim oglądając "Straż dzienną". Ponieważ ja generalnie lubię wszystko co z ryżu, dlatego postanowiłem spróbować. Niestety nie było łatwo bo nigdzie nie znalazłem jednego, spójnego przepisu. Musiałem poskładać własny ze wszystkich opisów jakie znalazłem i metodą prób i błędów doszedłem do przepisu niemal idealnego. Najtrudniej będzie mi podać proporcje bo ja zawsze robię "na oko" i zawsze wychodzi mi praktycznie tak samo.. OK, jedziemy.. taka jednorazowa porcja na 3-4 osoby.
Składniki.
- 2 szklanki ryżu (ja zazwyczaj robię z 4)
- 2 średnie cebule (może być biała albo czerwona)
- 2 duże marchewki
- szklanka soczewicy (może być z puszki)
- 2 papryki (ale mogą być ze słoika)
- szklanka rodzynek
- pół szklanki żurawiny (powinien być berberys, ale nigdzie nie znalazłem)
- 1 i pół łyżki stołowej kuminu (kmin rzymski) i tyle samo ziaren kolendry - bez tego składnika nie zabieraj się za płow
- po łyżeczce kurkumy, ostrej i słodkiej papryki, pieprzu, soli
- olej
- kilka ząbków czosnku (5-7)
- gorąca woda - w proporcji 2 szklanki na każdą szklankę ryżu
- garnek z grubym dnem
Na początek obieramy sobie warzywa. W międzyczasie gotujemy soczewicę (najlepiej zieloną, nie rozgotuje się na papkę, ale trzeba ją najpierw namoczyć) i nastawiamy wodę do zagotowania. Marchewkę trzemy na tarce z grubymi oczkami, cebulę i paprykę kroimy w kostkę. Kumin i ziarna kolendry trzemy w moździerzu (kolendra w proszku nie jest już tak aromatyczna). Tak jak pisałem - bez tego składnika będzie to smakowało jak każde inne jednogarnkowe danie z ryżem. Przygotowanie trwa 2 godz. więc nie idziemy na skróty..
Do garnka nalewamy trochę oleju i smażymy warzywa aż zrobią się miękkie. W międzyczasie pewnie zagotowała się woda więc możemy sparzyć rodzynki. Do miękkich już warzyw dodajemy ugotowaną (miękką) soczewicę, przyprawy i żurawiny. Za pierwszym razem robiłem z cieciorką (tak powinno być wg. uzbeckich przepisów), ale jednak bardziej smakuje mi z soczewicą. Mieszamy..
I teraz przechodzimy do sedna. Ponieważ podczas gotowania warzywa mogą się trochę przypalić dobrze jest dolać do nich trochę wody (tej gorącej). Zmniejszamy ogień na palniku do minimum. Wyrównujemy i trochę ubijamy warzywa w garnku i sypiemy na nie ryż, który ubijamy (dlatego lepszy jest węższy a wyższy garnek..). Na ubity ryż lejemy gorącą wodę (2 szklanki na każdą szklankę ryżu), ale tak żeby go nie wzburzyć - dlatego nalewamy nie bezpośrednio na ryż tylko na dużą łyżkę. Mamy teraz 3 warstwy - warzywa, ryż i wodę. Teraz możemy sobie zrobić małą przerwę aż odkryje nam się ryż i w międzyczasie obrać ząbki czosnku. Kiedy woda z góry już odparuje wkładamy te ząbki w ryż i dalej gotujemy. Z nudów szatkujemy rodzynki.
Samo gotowanie trochę trwa.. Kiedy wody jest już naprawdę mało (dobrze posprawdzać po bokach bo poziom wody może być mylący) wyjmujemy ząbki czosnku, dosypujemy rodzynki i mieszamy całą zawartość garnka. Ryż na samym wierzchu może być jeszcze lekko twardawy, w środku będzie miękki.
Nie polecam jeść na gorąco (tym bardziej, że ponoć je się palcami, ale jednak jakoś wolę widelec). Niech ryż wsiąknie resztę wody i całość trochę ostygnie.
To jest moja wersja wegetariańska, ale można dodać kurczaka, tylko ja bym go najpierw podsmażył (pokrojonego w kostkę) i dodał na końcu razem z rodzynkami. Zazwyczaj robię podwójną porcję. Starcza na kilka dni, dobrze się przechowuje, można odgrzewać w mikrofali.
Ja robię płow przynajmniej raz na miesiąc, czasem co tydzień. To na pewno jedno z moich ulubionych dań:) Na pewno ciekawa odmiana po risotto i paelli. Acha, pilaw to jednak coś innego:)
czwartek, 2 września 2010
Muffiny z jabłkami
Dotychczas był u nas taki podział obowiązków: ja gotuję, żona piecze. Ale ostatnio troche jej pozazdrościłem tych umiejętności i zaczynam poszerzać horyzonty :)
Tym bardziej, że dzieci już wróciły z wakacji od dziadków.. Zaczynam od czegoś prostego czyli od muffinek. To już moje drugie podejście, tym razem muffinki z jabłkami.
Przepis pochodzi z tej strony.
Składniki suche:
- 1 szklanka mąki + 2 łyżki
- 0,5 szklanki cukru
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 2 łyżeczki cynamonu
- szczypta soli
Składniki mokre:
- 1 jajko
- 0,5 szklanki mleka
- 5 łyżek stopionego masła
- 1 duże jabłko
Piekarnik rozgrzewamy do 200°C. Do jednej miski wrzucamy składniki sypkie, do drugiej mokre. Roztrzepujemy jajko z resztą mokrych. Przelewamy mokre do suchych i szybko mieszamy aż do połączenia składników. Dodajemy jabłko pokrojone w kosteczkę. Napełniamy foremki do 2/3 głębokości i wkładamy do piekarnika na 30 min. Po upieczeniu studzimy i obsypujemy cukrem pudrem. Z mojej foremki wyszło 8 szt. Są pyszne:)
czwartek, 26 sierpnia 2010
Analogowo...
Tutaj z 20-35L.
Cóż, zaskakująco fajny aparat. AF dość szybki. Z mankamentów podałbym tylko nieużywalny tryb manualny (nie ma drabinki), ale ja i tak używam zazwyczaj AV, uciążliwy sposób ustawiania korekt (dostęp do przycisków nie jest zbyt szybki) i brak tylnego kółka. Ale za to ma genialny pomiar światła, chyba lepszy niż w moim 40D. Ekspozycja wybrana przez światłomierz jest na tyle dobra, że niemal niepotrzebne są korekty - co sprawdziłem na slajdach.
Przykład z 20-35L, 35 mm i chyba na f3,5.
I jeszcze kilka kwiatków ze slajdu (Agfa CT Precisa 100) i 50/1,8II. Raczej nie więcej niż f3,5. W Photoshopie tylko wyplamkowane paprochy i rysy, skorygowany balans bieli (skaner nie jest nieomylny) i lekko podciągnięty kontrast.
Struktura ziarna to jednak coś całkiem innego niż szum, ostatnio tęsknię też do bardziej naturalnych kolorów z filmu (w odróżnieniu od cyfrowych cukierków).
No i niestety, teraz po głowie chodzi mi juz EOS 1n :)
poniedziałek, 23 sierpnia 2010
Angelika
Do doświetlania użyłem zdalnie wyzwalanej lampy 430EXII przez białą parasolkę.
środa, 18 sierpnia 2010
Kurczak w czubricy
Bierzemy filet z kurczaka (tyle ile zjesz..), czyścimy, przemywamy i kroimy w kostkę. Posypujemy odrobiną soli i pieprzu i dość sporą ilością czubricy (ja dalem czerwonej). Całość wymieszamy. Rozgrzewamy piekarnik do 180 stopni, a kurczaka wkładamy w rękaw do pieczenia. Można odrobinę polać oliwą, ale nie jest to konieczne. Kiedy piekarnik jest rozgrzany wkładamy na 25 minut (może być 30 jeśli lubisz bardziej chrupiące mięso). Jak widać na zdjęciu zjadłem z ziemniakami i zasmażaną kapustą. Smak takiego kurczaka jest zdecydowanie inny niż z typowymi przyprawami do kurczaka jakie znajdziesz w sklepach, warto spróbować. Czubricę kupisz bez problemu na Allegro.
Wybaczcie słabą jakość zdjęcia, ale byłem już głodny i nie chciało mi się za bardzo kombinować:)
wtorek, 17 sierpnia 2010
Dni Pszczyny 2009
poniedziałek, 16 sierpnia 2010
Paella wegetariańska
Przepis jest luźny. Z tych proporcji w moich domowych warunkach wystarcza na 2 spore porcje.
- ryż (ok. 2 szklanki)
- 1l bulionu (ja robię z kostek, warzywnych, z dodatkiem Jarzynki)
- olej (jaki masz)
- 2 średnie cebule
- 2 średnie papryki i jedna mała ostra
- 2 marchewki
- różyczki z ok. pół brokuła (takie 0,5 kg jakie można dostać w marketach)
- pół małej cukinii
- puszka pomidorów w puszce (mogą być z Biedronki)
- 2 ząbki czosnku
- przyprawy (kurkuma, sól, pieprz, papryka słodka i ostra, gałka muszkatołowa) i zioła (tymianek potarty i oregano)
Cebulę, paprykę, cukinię kroimy w kostkę, marchewkę trzemy na grubych oczkach, brokuły dzielimy na małe różyczki. Pomidory z puszki kroimy w kostkę i przekładamy do osobnego naczynia. W międzyczasie przygotowujemy bulion. W garnku o grubym dnie rozgrzewamy trochę oleju (nie za dużo bo warzywa puszczą soki) i wrzucamy wszystkie warzywa (poza czosnkiem i pomidorami). Smażymy i dusimy aż zmiękną. Kiedy będą już dość miękkie dodajemy zioła i przyprawy (poza kurkumą i solą). Zdając sobie sprawę że zgorszenia jakie wywołam powiem, że ja dodaję je na oko:) Jeśli nie mamy ostrej papryki to można dodać trochę mielonego chili. OK, warzywa dusimy.. W międzyczasie bierzemy sporą patelnię o grubym dnie i podgrzewamy na niej olej. Kiedy będzie gorący wrzucamy ryż i smażymy przez kilka minut cały czas mieszając żeby się nie przypalił. Następnie dolewamy gorącego bulionu (nie wszystko naraz) i dodajemy sól i kurkumę. Nie przykrywamy. Kiedy bulion odparuje uzupełniamy i gotujemy ryż na słabym płomieniu. Kiedy trochę napęcznieje dodajemy czosnek wyciśnięty przez praskę. Po ok. 10 minutach gotowania możemy dodać podsmażone warzywa, pomidory (zalewa też się przyda) i wymieszać. Oczywiście nie muszę chyba przypominać, że uzupełniamy wygotowany bulionik:) Gotujemy całość aż ryż będzie już miękki. Wyłączamy płomień i zostawiamy jeszcze na kilka minut aż ryż wchłonie resztę płynów i możemy jeść. Smacznego :)
piątek, 30 lipca 2010
VIII Wielki Piknik Pszczyński cz. IX
środa, 7 lipca 2010
Art Naif Festiwal
Moja córka..
Rzeźba z autorką w tle
Moja żona, w pewnych kręgach znana jako Rhianone
Radio Katowice w akcji :)