środa, 21 września 2011

Netia Spot nie dla ludzi

Właśnie zmieniłem operatora telekomunikacyjnego. Ale nie jest tak różowo. Wzrost szybkości łącza x10 jest miły, ale małpie sztuczki potrafią zepsuć nawet tę przyjemność. Podejrzewam, że Netia Spot był testowany tylko na szympansach i nikt nie zauważył co to za badziew, bo kiedy znikał Internet małpy i tak były zajęte gapieniem się na poruszający się kursor. Tymczasem Internet znika co kilkanaście, kilkadziesiąt minut mimo, że dioda urządzenia nie wskazuje na problemy. A już cieszyłem się, że będę miał WiFi w domu.. Ponieważ NS sam negocjuje połączenie nikt nie wysyła klientom danych do zalogowania się do sieci. Nie pamiętam żebym musiał kiedykolwiek dzwonić na infolinię już pierwszego dnia. No.. może kiedyś z Neostradą, kiedy dodawali te badziewne muszelkowe modemy.. Tymczasem już wieczorem dałem za wygraną i musiałem zadzwonić żeby ktoś podał mi dane do zalogowania - stary dobry Linksys nie pójdzie jeszcze na emeryturę.

sobota, 20 sierpnia 2011

Omdlały imam

Dziwaczna nazwa... Jakiś czas temu kupiłem kilka bakłażanów i czekały sobie cierpliwie w lodówce aż wymyślę co z nich zrobić. W końcu znalazłem przepis na "omdlałego imama", który lekko zmodyfikowałem. Proporcje luźne:

  • 2 bakłażany

  • ok. 40 dkg pomidorów

  • papryka (dodałem od siebie)

  • 2 średnie cebule

  • ząbek czosnku

  • trochę startego sera

  • olej/oliwa

  • przyprawy: gałka muszkatołowa, pieprz, ostra papryka (od siebie), sól


Bakłażany w całości wrzucić do gotującej się wody i gotować przez jakieś 8 minut na wolnym ogniu. Następnie odcedzić i ostudzić. Cebulę pokroić i z czosnkiem podsmażyć na 2 łyżkach oliwy, po czym dodać pokrojone w kostkę pomidory (ja obieram ze skórki) i paprykę i dusić aż wszystko zmięknie. Dodać przyprawy. Kiedy mamy już półprodukty, rozcinamy bakłażany wzdłuż (ale nie na osobne połowy), wkładamy do naczynia żaroodpornego i nakładamy do nich farszu (i trochę dookoła). Całość posypujemy startym serem (to jest moja modyfikacja) i polewamy trochę oliwą. Zapiekamy jakieś 75 minut w 170°C. Po wyjęciu z piekarnika studzimy i jemy, np. z chlebem. Jak na kompletne danie bakłażany są troche zbyt mdłe w smaku, ale jako przystawka będzie w sam raz.

Omdlały imam
Omdlały imam

niedziela, 7 sierpnia 2011

Atramenty Pelikana

W mojej kolekcji znajduje się 6 kolorów atramentów Pelikana: niebieski (2 opakowania, stare i nowe), turkusowy, fioletowy, czerwony, zielony i czarny. Znalazły się u mnie w sumie przypadkiem, żona przyniosła mi je z pracy po jakichś porządkach, bo nikt ich tam już nie używał (wcześniej kupiłem sobie jeden niebieski w nowym opakowaniu). W niektórych buteleczkach brakuje juz po 3/4 objętości, ale nie w tych które używam najczęściej. Najbardziej "używalne" są niebieski i czarny, zawsze mam też pióro napełnione fioletowym. Jakościowo bardzo dobre, lepsze niż Hero, jednak do niektórych chińskich piór mogą być za gęste.

Tak to się prezentuje:







Poza czerwonym te odcienie są trochę ciemniejsze, czerwony jest właściwie ciemnopomarańczowy.

Wersja zeskanowana (dla porównania):



W kolejności: turkusowy, niebieski, fioletowy, czerwony, zielony, czarny.

Próbka pisma z aparatu i ze skanu... Tekst przykładowy pochodzi z Wikipedii.







To co widać na skanie pokrywa się właściwie z prawdziwymi odcieniami. Turkusowy jest wprawdzie bardzo ładny, ale czytanie dłuższych tekstów pisanych tym kolorem jest uciążliwe.







A tu dla odmiany czerwony wyszedł bardziej poprawnie na zdjęciu, a fioletowy na skanie..







Tutaj widać też pięknie rozrzut w Herb'ach 330, zielony tekst pisany bardzo suchą stalówką, czarny tekst pisany mokrzejszą.

W sumie został mi do pokazania już tylko Parker Blue-Black...

czwartek, 4 sierpnia 2011

Nowe piórka...

Jeszcze nie doszedłem do etapu zbierania dla samego zbierania, zresztą mój wewnętrzny chomik jest bardzo użytkowy - jeśli czegoś nie da się używać to zbieractwo się szybko kończy (tak było np. z monetami...). Więc zakupy są typowo użytkowe. Najpierw kupiłem sobie malutkie piórko Lambo School, za niecałe 3 zł w Tesco. Potrzebowałem jakiegoś zakreślacza do czerwonego atramentu (którego używam dość rzadko). O dziwo - pisze bez zastrzeżeń, nie ma problemów z rozpisaniem. Oczywiście ze względu na budowę pewno nie wytrzyma długo... Drugie to Jinhao 325. Zamawiałem 321, przyszło 325 ale nie będę z tego powodu darł szat.. Pierwsze wrażenie więcej niż dobre, w porównaniu z Herbem niebo a ziemia. Jak popiszę więcej przygotuję jakąś recenzję. I tylko 13 zł + przesyłka...

Jinhao 325, Lambo School

niedziela, 31 lipca 2011

Paella wegetariańska revisited

W statystykach widzę, że dość często trafiają tu osoby szukające przepisu na paellę. Dlatego też będzie kolejny przepis, tym razem sezonowy. W tym roku zrobiliśmy sobie warzywniak i urosło nam sporo groszku i fasolki szparagowej. To będzie baza przepisu. Zasadniczo paellę robię z tego co akurat mam, ale przyjmijmy że potrzebne będą jeszcze: papryka, trochę kalafiora, marchewka, cebula, pomidory w puszcze, kostka warzywna i "jarzynka", olej no i oczywiście ryż i przyprawy.
Z 1½ litra wody, kostki warzywnej i "jarzynki" robimy bulionik. Bierzemy ze 2 nieduże marchewki - kroimy w kostkę, z 1/3 małego kalafiora dzielimy na różyczki, 2 garści fasolki szparagowej kroimy na kawałki, do tego ze szklanka zielonego groszku. Wszystko to troche podgotowujemy. Cebulę i paprykę kroimy w kostkę i podsmażamy aż zmięknie. Dodajemy ryż (1½ - 2 szklanki) i smażymy chwilkę. Zaczynamy dodawać bulion, który uzupełniamy kiedy wyparuje. Ja robię to na minimalnym płomieniu palnika.. Dodajemy łyżeczkę kurkumy, troszkę chili (połowę tego co zamierzasz wsypać), trochę pieprzu, soli, gałki muszkatołowej, mogą być też zioła prowansalskie. Kiedy ryż trochę napęcznieje (po 5-7 minutach) dodajemy podgotowane warzywa, po następnych kilku minutach pomidory z puszki (z zalewą). Uzupełniamy bulionem kiedy ryż wchłonie poprzednią dawkę. Gotujemy to (łącznie) niecałe 20 minut mieszając od czasu do czasu żeby się nie przypaliło. Po wyłączeniu ognia zostawiamy jeszcze na 5 minut żeby przestygło i wchłonęło resztę bulionu. Ja nie zużywam całości z tego 1½ litra bulionu, ale wolę mieć więcej na wszelki wypadek. Jest pyszne, robiłem już kilka razy:)

wtorek, 28 czerwca 2011

Atramenty Hero

Odkąd odbiło mi na punkcie piór dorobiłem się już całkiem sporej kolekcji atramentów i tym razem zacznę je opisywać. Na początek coś od czego wszyscy chyba zaczynają, czyli atramenty Hero.
Mówi się, że poza ceną nie mają innych zalet, ale nie zgodzę się z tym stwierdzeniem. Oczywiście jeśli wydajesz na pióro kilkaset zł to i 30 za dobry atrament nie jest problemem. Ale do piór budżetowych Hero nadaje się jak najbardziej. Wspomniałem o cenie - za żaden z tych atramentów nie dałem więcej niż 4 zł. A buteleczki mieszczą 59 ml, więc całkiem sporo.

Z atramentów Hero mam:

  • niebieski zmywalny

  • granatowy (blue-black)

  • czarny



Akurat w tej chwili mam tylko jedno pióro napełnione Hero więc nie pokażę jak piszą, zamiast tego tylko próbka rozmazana pędzelkiem. Ale używam ich często. Kolor jaki zostawiają zależy od pióra i przepływu atramentu. Na zdjęciu widać, że niebieski jest dość jasny, ale w praktyce wychodzi dużo ciemniejszy.
Te atramenty nie są tak gęste jak Pelikany więc nadają się do piór, które mają tendencje do zasychania, czytaj: chińskich :)

Hero Blue Washable


Zmywalność dotyczy zmywania plam z rąk, ubrań itp. Tak jak pisałem w praktyce jest dużo ciemniejszy. Zwłaszcza jeśli w trakcie nieużywania pióra gęstnieje w sekcji. Lekko wpada w fiolet, ale nie widać tego na próbkach pisma.

Hero Blue-Black


Ten atrament mam najkrócej więc nie napiszę o nim wiele. Wydaje się być trochę "brudny", ale nie wpada w zieleń tak jak np. Parker Blue-Black. IMHO kryje też lepiej - ślad jaki zostawia Picasso jest wyraźnie ciemniejszy niż z Parkera.

Hero Black


Legendarny smrodek... Ale nasycenie czarnego jest całkiem duże. Może nie tak jak w Pelikanie, ale jest nieźle. To jeden z moich podstawowych atramentów (obok tego Pelikana) do Picasso, które ma tak duży przepływ atramentu, że można go używać tylko z czarnym (pewnie dlatego Picasso nie sprzedaje innego koloru, zresztą podejrzewam że w ich kałamarzach jest własnie Hero).

poniedziałek, 6 czerwca 2011

Występ

Niby miał być blog fotograficzny, ale tak bardzo mi sie nie chce ostatnio robić zdjęć, że nie mam co wstawić. Co gorsza, nie chce mi sie też obrobić tego wszystkiego co mam na dyskach.. Ale ponieważ córka miała ostatnio występ to wziąłem aparat (choć mi się nie chciało). Nie jest tego za wiele bo moje dziecko w pięknym stylu zakończyło cały występ...










A taki mistrz bokehu powstaje kiedy biegniesz do twojego dziecka, które właśnie zemdlało na środku sceny...



Foto z innego, bardziej prestiżowego występu u żony...

czwartek, 19 maja 2011

O spisie słów kilka...

Ponieważ w trakcie poprzedniego spisu powszechnego pracowałem jako rachmistrz chciałbym napisać kilka słów na temat obecnego spisu. Przede wszystkim rzuca się w oczy ogromny brak organizacji przy jego przeprowadzaniu. Poprzednio wymogiem było wstępne umówienie się z wszystkimi mieszkańcami rejonu na konkretną datę przeprowadzenia spisu. Tym razem tego zabrakło. Rachmistrzyni była u nas dwa razy, za każdym razem nie w porę. Kiedy już wpadła na to, że można się umówić (a własciwie nie ona tylko żona to zaproponowała) to nie przyszła na umówiony dzień. Dalej nie chciało nam się bawić w kotka i myszkę, spisaliśmy się sami przez Internet. Na szczęście strona spisowa działała na Camino pod Mac OS X. Ale wiele pól wyboru było kompletnie nieprzemyślanych. Np. spis ulic z jednej listy. A jeśli ulica ma patrona to alfabetycznie ustawiony był wg. imienia a nie nazwiska. Jeszcze gorzej wygląda to w spisie branż. Chyba wzięli to z PKD, ale skąd zwykły człowiek ma wiedzieć jak zaklasyfikować firmę, w której pracuje?
Ciekaw jestem czy te wyniki będą w ogóle wiarygodne. Zreszta, interesuje mnie osobiście tylko jeden wynik. O ile będzie przekroczone 173 tys. z poprzedniego spisu:)

wtorek, 10 maja 2011

Pióro Dikawen 623

Niestety wygląda na to, że wszystkie moje Herby już padły. Ale przy okazji odkryłem, że bardzo lubię pióra ze schowaną stalówką. To pióro kupiłem już z pół roku temu, ale dopiero teraz je opisuję (zresztą wypada każdy zakup najpierw trochę przetestować). Nie lubię piór metalizowanych, ale to jest wyjątkiem, chyba ze względu na wzór wytłoczony na korpusie (8 Horses, ale ja naliczyłem tylko 5). Na pierwszy rzut oka widać, że pióro jest rozwojową wersją Hero 616 (Parkera 51). Sygnowane jest nazwą Dikawen, ale w Chinach jedna fabryka robi pióra różnych marek.. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to jego wielkość. To typowo damskie pióro, ma jakieś 135 mm, dlatego przy moich dużych dłoniach nie jest zbyt wygodne w użytku (muszę trzymać za korpus). Przy tym jest dość ciężkie (metalowe). Stalówka to cienko pisząca eFka (takie lubię najbardziej). Standardowo wyposażone jest w tłoczek typu śruba rzymska. Ale nie jest on najlepszej jakości. Używane z tłoczkiem nie startuje od razu, trzeba je rozpisać, a czasem nawet popuścić atramentu. Za to z nabojem nie zauważyłem takich przypadłości. Z wad dodałbym jeszcze wyparowywanie atramentu i co się z tym wiąże jego gęstnienie wewnątrz pióra (dopiero po wypisaniu tej zagęszczonej części kolor atramentu wraca do stanu normalnego). Poza tymi przypadłościami nie mogę mu nic zarzucić.
Wygląda tak jak poniżej, niestety bardzo łapie bliki, a musiałem użyć lampy z parasolką :)

Dikawen 623
Dikawen 623
Dikawen 623

poniedziałek, 9 maja 2011

Ślōnskŏ fana

Apropos majowego wieszania flag.. Od kilku lat już widzę, że ktoś wiesza śląską flagę na tym budynku. Przynajmniej jeden odważny :)
Zdjęcie z komórki..


czwartek, 7 kwietnia 2011

Picasso 916

Moja pasja do piór wiecznych rośnie. Właśnie dotarło do mnie nowe pióro – Picasso 916.
Produkcja chińska, ale jak za tą cenę wykonanie bardzo dobre. Stalówka M (nie miałem jeszcze pióra z taką stalówką – dla mnie ciut za szeroka, ale sporo zależy od papieru, na słabym atrament zbyt mocno wsiąka). Pisze leciutko, wystarczy przyłożyć do papieru.

Do tego zapakowane w ładne pudełko. I w dodatku za połowę ceny za jaką sprzedawane są na Allegro :) Kiedy tylko popiszę nim dłużej dodam jakąś recencję.






wtorek, 15 marca 2011

Płow c.d.

Obiecałem zdjęcie, a ponieważ właśnie mam nowy (szybko kurczący się) zapas to wrzucam..

płow plov

Taki szybki pstryk, ale ostatnio nie chce mi sie zdjęć robić..

piątek, 18 lutego 2011

Herb 330 - wrażenia

Po pierwszym Herbie kupiłem jeszcze 3 (2 czarne i 1 bordowe), 2 dla dzieci i jeszcze jedno dla siebie. Rozrzut jest ogromny (kolejne kupiłem w innym sklepie więc zapewne są z innej partii). Do tej pory pisze jeszcze jedno, którego używa moja córka. I jest to egzemplarz, który od początku pisał najbardziej mokro. Napełnione fioletowym Pelikanem pisze bez problemów i startuje bez rozpisywania. A słyszałem, że fioletowe atramenty mogą być wybredne...
Niestety pozostałe pióra nie sprawdziły się. Do podstawowych wad zaliczyłbym:


  • problemy ze startem, trzeba je rozpisać, czasem upuścić kroplę atramentu

  • skrobanie

  • samoistne upuszczanie atramentu, nawet podczas pisania (nie mówiąc już o tym co dzieje się kiedy lekko strzepniemy piórem)

  • bardzo delikatna budowa - w pierwszym piórze (zielonym) pękł korpus kiedy mój syn próbował je zakręcić, w innym rozpadla się nakrywka

Zatem kupno takiego pióra to loteria i mimo niskiej ceny trzeba sprawdzić kilka egzemplarzy by trafić na jedno działające. Ale jeśli nam się poszczęści to jest to bardzo wygodne w pisaniu pióro. Mimo iż jest małe i lekkie, a ja mam naprawdę dość spore dłonie.
Jest jeszcze jeden aspekt - praktycznie niemożliwe jest napełnienie go w 100%, a bardzo często atrament po prostu wyparowuje w 2-3 dni. Dlatego dobrze mieć jakiś zapas bo noszenie ze sobą kałamarza jest chyba trochę niewygodne.