Tutaj z 20-35L.
Cóż, zaskakująco fajny aparat. AF dość szybki. Z mankamentów podałbym tylko nieużywalny tryb manualny (nie ma drabinki), ale ja i tak używam zazwyczaj AV, uciążliwy sposób ustawiania korekt (dostęp do przycisków nie jest zbyt szybki) i brak tylnego kółka. Ale za to ma genialny pomiar światła, chyba lepszy niż w moim 40D. Ekspozycja wybrana przez światłomierz jest na tyle dobra, że niemal niepotrzebne są korekty - co sprawdziłem na slajdach.
Przykład z 20-35L, 35 mm i chyba na f3,5.
I jeszcze kilka kwiatków ze slajdu (Agfa CT Precisa 100) i 50/1,8II. Raczej nie więcej niż f3,5. W Photoshopie tylko wyplamkowane paprochy i rysy, skorygowany balans bieli (skaner nie jest nieomylny) i lekko podciągnięty kontrast.
Struktura ziarna to jednak coś całkiem innego niż szum, ostatnio tęsknię też do bardziej naturalnych kolorów z filmu (w odróżnieniu od cyfrowych cukierków).
No i niestety, teraz po głowie chodzi mi juz EOS 1n :)
Fakt, cyfrówki mają bardziej cukrowe kolory. Sama łapię się na tym, że wolę mieć w moim NIkonie opcję 'vivid', bo wolę pełniejsze kolory, ale potem spogladam na analogowe zdjęcia sprzed lat i stwierdza, ze nie można odtworzyć cyfrówką tego klimatu z analogu.
OdpowiedzUsuń